W 2015 roku, w serii „Artefakty” Wydawnictwa MAG ukazała się „Trylogia Ciągu” autorstwa amerykańskiego pisarza Williama Gibsona. Zwróciłem uwagę na tę książkę z dwóch powodów. Po pierwsze, lubię czytać klasykę s-f. Po drugie, interesuje mnie literacki cyberpunk i chciałem poznać jego początki. Jakie wrażenie wywarła na mnie ta trylogia?
Od
czego się zaczęło?
W latach 80. XX wieku, na literacką scenę s-f wkroczył cyberpunk. Podobnie jak inne konwencje w fantastyce, nie powstał z dnia na dzień. Pewne koncepcje oraz rozwiązania fabularne i światotwórcze pojawiały się we wcześniejszych dziełach. Pisanych przez takich autorów jak Harlan Ellison, Wiliam Burrougs, Philip K. Dick. Jednak za pierwszy, pełnoprawny tekst tego nurtu uważane jest opowiadanie Bruce’a Bethke pt. „Cyberpunk” z 1983 roku. To w nim, pierwszy raz pojawia się słowo „cyberpunk” i wiele charakterystycznych elementów świata przedstawionego.
Jednakże to „Neuromancer”, pierwszy tom „Trylogii Ciągu”, wydany w 1984 roku, ugruntował pozycję nowego nurtu przyciągając wielu fanów. A wraz z nim kolejne części, „Graf Zero” i „Mona Liza Turbo” wydane odpowiednio w 1986 i 1988 roku. Dziś jest to kanon cyberpunka, coś co każdy miłośnik powinien znać. Na naszym rynku całość dostępna jest między innymi w wydaniu zbiorczym przygotowanym przez Wydawnictwo MAG. Natomiast trzy opowiadania ze świata Ciągu można znaleźć w książce pt. „Wypalić chrom”, również wydanej przez MAG. O niej opowiem w innym wpisie.
Skok na głęboką wodę
Co do zaoferowania ma „Trylogia
Ciągu”? Wszystko to, co jest najważniejsze w cyberpunku. Mamy tu:
- chciwe korporacje rządzące światem,
- ogromne,
przeludnione i zaśmiecone miasta,
- mafię, wszechobecną
przestępczość, rozkład moralny,
- wszczepy (także
bojowe), sztuczną inteligencję,
- cyberprzestrzeń,
przemierzających ją kowbojów i inne konstrukty.
Zanim wskażecie, że to ograny zestaw elementów przypomnijcie sobie poprzedni akapit. To od Bethke i Gibsona się zaczęło. To na nich wzorowali się kolejni twórcy.
„Neuromancer” opowiada o Casie, uzależnionym od narkotyków kowboju konsoli (czytaj hakerze). Byli pracodawcy uszkodzili jego system nerwowy, bo nie oddał wszystkiego, co dla nich ukradł. Przez to nie może wchodzić do matrycy (cyberprzestrzeni). W zamian za obietnicę leczenia, przyjmuje niewykonalne zlecenie. „Graf Zero” to historia początkującego kowboja testującego tajemnicze oprogramowanie, skompromitowanej handlarki sztuką oraz najemnika. „Mona Liza Turbo” przedstawia nam córkę bosa Yakuzy, drobnego przestępcę Ślizga Henrego, gwiazdę symulacji oraz uzależnioną prostytutkę.
„Trylogia Ciągu” to mroczne,
pesymistyczne historie. Fabuła jest, oczywiście według mnie, wciągająca. W
pierwszym tomie skupia się na Casie. W kolejnych kluczy i przeplata wątki, ale
robi to zgrabnie. Nie sposób się pogubić. Opisywana rzeczywistość jest przygnębiająca,
ale jednocześnie fascynująca. Pokazuje jak technologia połączona z bogactwem demoralizuje
jej użytkowników. Z chęcią poznawałem ten świat. Was też do tego zachęcam, ale początkujący
fani cyberpunka muszą wiedzieć o jednym. Nikt z bohaterów czy bohaterek nie objaśnia
zasad rządzących tym światem, nie tłumaczy technożargonu. Mamy tu do czynienia
ze skokiem na głęboką wodę.
Przeczytaj też: Mag-detektyw Harry Dresden