Sala Próby, w której odbywał się
test, pozwala na materializację negatywnych myśli. Dopuściłem, aby moje lęki
i frustracje wypłynęły ze mnie niczym rwąca rzeka. Pozwoliłem tym uczuciom
ujrzeć światło dzienne. Nieszczęśliwie, przybrały niemal materialną postać,
szarego widma. Zjawa chciała się wydostać z kręgu medytacyjnego, udało jej
się, lecz, zamiast uciekać, rzuciła się na asystującego nam adepta. Chłopak
padł jak rażony piorunem. Na szczęście mistrz był blisko, zaklęciem zniszczył
demona, wszystkie negatywne uczucia powróciły do mnie. To był koniec, zostałem
wygnany.
Wyrwałem się ze wspomnień i skupiłem
na czekającym zadaniu. Wyraźnie wzbierająca siła była mi dziwnie bliska.
Czułem jakbym o czymś zapomniał. Coś tkwiło z tyłu głowy
i jeszcze nieśmiało zaczynało się rozjaśniać.
Zbliżałem się do największej wyspy
atolu. Z każdą chwilą rosła w oczach. Niegdyś piękna okolica, teraz
upodobniła się do miejsca, z którego wyruszyłem. Dobiłem do brzegu,
w głowie odezwał się głos każący mi iść na wzgórze górujące nad wyspą.
Szedłem więc, oglądając otoczenie. Stąd musiało wybijać źródło mocy. Nie pozostały
tu już nawet ruiny, tylko jałowa ziemia. Wspinałem się po zboczu, szczyt
majaczył przede mną. Na grzbiecie wzniesienia dostrzegłem postać spowitą
długim, czarnym płaszczem, kaptur ukrywał jej twarz. Poły okrycia powiewały na
wietrze, rozmywając się niczym dym. Dotarłem na górę i stanąłem przed
osobą, nie poruszała się. Jedynie obserwowała czujnie, przenikliwy wzrok
wwiercał się we mnie. Czułem jakąś bliskość z tą tajemniczą personą.
Miałem wrażenie jakbym spotkał kogoś znajomego, ale nie pamiętał skąd się
znamy. Cisza przeciągała się, ten nieznośny stan napięcia, poczucie jakby za
chwilę miało wydarzyć się coś strasznego. Postać odezwała się, potęgując
napięcie.
– Widarze, zastanawiałeś się kiedyś, czy
obojętność i nienawiść mogą przybrać materialną formę? Przyoblec się
w ciało i żyć pośród ludzi? – Głos był ochrypły i dziwnie
znajomy.
– Czy nienawiść nie żyje już pośród nas?
– odpowiedziałem pytaniem. – Każdy nosi zło w sobie, poddając się
niegodziwości, człowiek czyni ją materialną.
– Nie zrozumiałeś mnie. Chodzi mi
o same negatywne uczucia. Gdyby sam wzór zła i wyobcowania istniał
w tym świecie?
Zastanowiłem się, nim odpowiedziałem. To
pytanie stało w sprzeczności z tym, czego się kiedyś uczyłem. Każda
istota pochodzi z niematerialnego świata, gdzie wszystko ma swój idealny
Wzorzec. Nie ma czegoś takiego jak idea zła. Zło czynimy będąc zgubionymi.
Nienawiść i inne negatywne uczucia spowodowane są zapomnieniem. Rezygnacją
z dążenia do celu, celu postawionego nam w świecie, z którego
pochodzimy.
– Wiem, o czym myślisz. – Przerwał
moje rozmyślania. – Nie istnieje wzór zła, zapomnienie i tak dalej. Cóż,
jest to poniekąd prawda, ta zasada zmienia się, kiedy ktoś manipuluje mocami
nie rozumiejąc ich. Przez twoją ingerencję w odwieczne prawa masz coś, co
należy do mnie. Musisz mi to oddać.
– Nigdy cię nie widziałem – odparłem
zdziwiony. – Nie zwykłem zadawać się ze Złodziejami Wzorów. Będę musiał cię
aresztować.
Popatrzył na mnie spod kaptura, trwało
to dość długo.
– Nie jestem zwykłym Złodziejem, owym
pasożytem żywiącym się skąpymi skrawkami Wzoru. Podłą kreaturą niezdolną do
niczego donioślejszego od spijania marnych odpadków. Jestem kimś znacznie
potężniejszym. CDN
Wzór cz. V
Wzór cz. V