Ktoś dobijał się do mieszkania, z
taką mocą, że zagłuszał telewizor grający w salonie.
– Idę, idę. Nie pali się – krzyknął
z irytacją.
Gdy
przekręcił zamek, do przedpokoju wpadł zdyszany, przestraszony Mariusz.
– Andrzej, musisz mi pomóc. Ściga mnie Lord PP. Potrzebuję schronienia – wydyszał z przestrachem.
– Dlaczego przybiegłeś tutaj. Przecież musi wiedzieć, że się przyjaźnimy. Pewnie zaraz tu będzie – powiedział Andrzej ze złością. – Tłumaczyłem ci, że jeśli nadal będziesz to robił, ściągniesz na siebie mściciela.
– Przecież to nic takiego, wiele osób to robi...
Usłyszeli trzask drzwi wypadających z futryny.
– No to teraz on cię nauczy, że mówi się „włączać” a nie „włanczać”.
– Andrzej, musisz mi pomóc. Ściga mnie Lord PP. Potrzebuję schronienia – wydyszał z przestrachem.
– Dlaczego przybiegłeś tutaj. Przecież musi wiedzieć, że się przyjaźnimy. Pewnie zaraz tu będzie – powiedział Andrzej ze złością. – Tłumaczyłem ci, że jeśli nadal będziesz to robił, ściągniesz na siebie mściciela.
– Przecież to nic takiego, wiele osób to robi...
Usłyszeli trzask drzwi wypadających z futryny.
– No to teraz on cię nauczy, że mówi się „włączać” a nie „włanczać”.
Przeczytaj też: Ścigając "Szarą Zjawę". cz. VIII ostatnia