Odległość dzieląca oba statki malała w zastraszającym tempie. Działa gotowe do wystrzału czekały na rozkaz. Vane stał przy perle aktywacyjnej i wypatrywał znaku od kapitana. Klabater krzątał się po pokładzie sprawdzając czy wszystko jest na swoim miejscu. Bellamy spisał się znakomicie, już równali się ze Zjawą. Na pokładzie przeciwników znajdowało się niewielu marynarzy, jedynie tylu ilu było potrzebnych do obsługi dział. Widar dostał znak. Uderzył w kamień otwartą dłonią mrucząc słowo klucz. Pomiędzy kamieniami umocowanymi na burtach przebiegła fala wyładowania. Strumień mocy okrążył statek a następne zaczął piąć się w górę. Bryg okryła ochronna kopuła sięgająca od linii wody do połowy masztów. Okręty zrównały się, w niebo wzniósł się ogłuszający huk. To „Szara Zjawa” otworzyła ogień, rząd czterdziestu armat plunął gradem stali. Osłona brygu oparła się nawałnicy, Widar sprawdził stan osłon na bransolecie noszonej na przegubie. Poziom mocy spadł niespodziewanie nisko. Przesuwając małe kryształki wyregulował przepływ energii. „Zemsta Królowej Ilne” odpowiedziała salwą szesnastu rur, kule sztabowe i łańcuchowe pognały w stronę fregaty zamieniając część ożaglowania w plątaninę drzazg i strzępów lin. Zemsta wyminęła fregatę, kapitan Teah krzyczał:
–
Rogers ustaw nas do ataku na drugą burtę. Vane jak osłony?
–
Jeszcze maksymalnie dwie salwy i koniec – odpowiedział Widar. –
Mają dużą siłę ognia.
–
Skończymy wcześniej.
CDN