środa, 30 października 2024

Rok 2074

 


W sali nawigacyjnej flagowego krążownika floty trwała narada. Generał nakreślał podwładnym taktykę, jaką zastosują podczas najbliższej operacji. Przerwał, gdy do pomieszczenia wkroczył Główny Analityk.
    – Generale, oceniłem informacje pozyskane od naszego więźnia – powiedział stając przed dowódcą.
    Zaniepokojony mową ciała swojego rozmówcy, generał zapytał:
    – Czy przewidujesz jakieś problemy? Mogą stawić nam realny opór?
   – Nie, pokonamy ich bez przeszkód – zawahał się na moment. – Ale atak nie przyniesie zysków, które pokryją poniesione koszty.
    – Co masz na myśli?
  – Tam nie ma już nic, co może nam się przydać. Zostali tylko oni, a tak prymitywne stworzenia nie są nam potrzebne. Podsumowując, Ziemi nie ma sensu podbijać.

Przeczytaj też: Standardowa reakcja


piątek, 25 października 2024

Standardowa reakcja

 


– Mam złe wieści – powiedział młody Mistrz ze smutkiem. – Nie udało nam się wygrać przetargu.
    Powiódł wzrokiem po siedzących wokół niego członkach Rady. W ich oczach dostrzegł niedowierzanie przechodzące w rezygnację.
     Przeciągającą się ciszę przerwał Wielki Mistrz.
     – Jak to się mogło stać? Byłem pewien, że jesteśmy faworytami.
   – Przeważyła nasza historia i opinie wśród mieszkańców większości planet. Komisja przeanalizowała zdobyte informacje i stwierdziła, że jesteśmy niekompetentną organizacją. Senat już nigdy nie pozwoli, by ktokolwiek z nas strzegł pokoju w galaktyce. Co teraz zrobimy?
   – To co zwykle. W obliczu porażki uciekniemy i zaszyjemy się na niezamieszkałych planetach na peryferiach – odpowiedział Wielki Mistrz Jedi.


Przeczytaj też: Definicja 
                        Przełamanie barier

piątek, 18 października 2024

Mag-detektyw Harry Dresden

 


Lubię, co jakiś czas, wracać do cyklu „Akta Harry’ego Dresdena”. Jego pierwsza odsłona debiutowała na amerykańskim rynku w 2000 roku. W Polsce, od 2011 roku, ukazuje się za sprawą Wydawnictwa MAG. Co warto wiedzieć o tej magicznej serii?

Na kłopoty… Dresden

Przede wszystkim, w świecie wykreowanym przez Jima Butchera można zetknąć się z wilkołakami, wampirami, elfami, demonami i oczywiście magami. Cała ta menażeria żyje w Chicago, zazwyczaj niezauważana przez zwykłych śmiertelników. Czyli urban fantasy jak się patrzy. Podana w sposób, może nie innowacyjny, ale na pewno interesujący. A to już jest spora zaleta.

Harry Dresden to jedyny w mieście, wykwalifikowany mag-detektyw i jednocześnie narrator swoich przygód. Do tej pory przeczytałem siedem części serii. W zasadzie w każdej fabuła ma podobny przebieg. Harry przyjmuje zlecenie, zaczyna badać sprawę, niemal od razu wpada w poważne tarapaty i stara się z nich wygrzebać aż do ostatniego rozdziału. I bynajmniej nie jest to wada cyklu.

Mankamentem jest według mnie to, że na przestrzeni tych siedmiu części, Harry niespecjalnie się zmienił. Dalej popełnia te same błędy, dalej mamy opisy tego samego strachu podczas walki. A wydaje mi się, że po wielu sytuacjach, w których groziła mu śmierć powinien reagować spokojniej. Wyrobić sobie jakąś odporność psychiczną. Tak samo jak powinien uczyć się na błędach. To jednak tylko drobna wada. Może coś w tej materii zmieniło się w kolejnych tomach? Na pewno sprawdzę!

Technikalia

Opowieści o Dresdenie chce się czytać! Są napisane językiem przyjemnym w odbiorze, przez co czytelnik płynnie przechodzi przez wydarzenia. Akcji jest dużo, tempo szybkie, ale nie za szybkie. Chwile oddechu nie są za długie, zatem historia się nie dłuży. Trzeba też zwrócić uwagę na sporo niewymuszonego humoru. Wszystko to składa się na książki dostarczające solidną porcję rozrywki na wysokim poziomie. I to jest ich główne zadanie.

Wszystkie wspomniane elementy znajdują się w „Krwawych rytuałach”, czyli szóstym tomie cyklu. Już punkt wyjścia jest zwariowany, co tu dużo pisać, zabawny. By rozwiązać sprawę, Harry działa pod przykrywką, jako asystent na planie filmu dla dorosłych. Producent owego dzieła podejrzewa, że padł ofiarą klątwy, z którą poradzi sobie tylko Dresden. Już pod koniec pierwszego rozdziału zaczynają się, wspomniane wcześniej tarapaty i ciągną się przez całą powieść.

„Akta Dresdena” to świetny cykl dla osób szukających czystej, detektywistyczno-magicznej rozrywki. Z wartką akcją, ciekawymi postaciami i głównym bohaterem, który mimo ogromnej magicznej mocy często dostaje łomot.


Przeczytaj też: Klasyczna "Wojna światów"

piątek, 11 października 2024

Klasyczna "Wojna światów"

 

Książki należące do klasyki science fiction, to nie tylko dzieła Asimova, Dicka, Silverberga czy Lema. To także znacznie wcześniejsze utwory, takie jak chociażby „Wojna światów” Herberta George’a Wellsa. Co sprawiło, że postanowiłem przeczytać powieść wydaną po raz pierwszy w 1898 roku?

Trzy powody

Po pierwsze, sięgnąłem po tę książkę, bo lubię poznawać opowieści, które położyły podwaliny pod konwencję, w tym wypadku science-fiction. To Wells, w dużej mierze ukształtował to, jak przez lata kolejni twórcy opisywali „pierwszy kontakt”. Wychodzę też z założenia, że nie można być prawdziwym fanem fantastyki, nie znając klasyki.

Po drugie, interesuje mnie to, jak pisano i myślano w czasach wydania tej powieści. Choć zmieniło się wiele, pewne podobieństwa nadal istnieją.

Po trzecie, bardzo ciekawiło mnie to, jak tworzący jeszcze w XIX wieku pisarz wyobrażał sobie obcych i ich technologię. Po ponad 120 latach od ukazania się „Wojny światów”, w sci-fi nadal przeważają fabuły pokazujące przewagę obcych nad ziemianami w niemal każdej dziedzinie. To wiele mówi o aktualności dzieła Wellsa.

Czy warto przeczytać „Wojnę światów”?

Odpowiadając na powyższe pytanie, moim zdaniem tak! Trzeba tylko, w odpowiedni sposób podejść do lektury. Właściwe nastawienie pozwoli przebrnąć przez pewne przeszkody. Tą, która pojawia się niemal od razu jest język. Niektóre zwroty oraz konstrukcje zdań, dziś nie są używane. To części czytelników i czytelniczek może przeszkadzać, ale jeśli spojrzymy na nie jak na ciekawostkę, przestają razić. Poza tym ich ilość nie jest tak duża by przeszkadzały w odbiorze.

Kolejną kwestią jest tempo powieści, moim zdaniem dość dziwne. Z jednej strony, cała inwazja obcych przebiega sprawnie. W tej krótkiej książce, wszystkie wydarzenia następują po sobie szybko. Z drugiej strony są opisane flegmatycznie, co można zrzucić na karb ówczesnej, brytyjskiej mentalności.

Podsumowując, „Wojna światów” Herberta George’a Wellsa, to książka nadal warta przeczytania. Mogę śmiało stwierdzić, że pokazuje dwa światy. Pierwszy to ten dziewiętnastowieczny, którego już nie ma i nie wróci. Dlatego też nie ma sensu się złościć, jeśli ktoś napotka w nim postawy niepasujące do dzisiejszej rzeczywistości. Natomiast drugi to świat zaatakowany przez obcych. Ziemia pustoszona przez najeźdźcę dysponującego bronią niepojętą dla jej mieszkańców, lecz dla nas wydającą się przestarzałą.  


czwartek, 3 października 2024

Przełamanie barier

 

Wyskoczył z helikoptera i zaliczył perfekcyjne lądowanie superbohatera. Złole już na niego czekali, więc wyciągnął miecze.
    – Uciekałeś przede mną jak chihuahua przed rottweilerem, ale to koniec misiaczku ­– mówił wyrzynając kolejnych sługusów Doktora. – Spędzimy ze sobą trochę czasu. Może i nie umrzesz szybko, ale za to będziesz potwornie cierpiał.
    Załatwił ostatniego zbira, stanął przed Doktorem. Ten spojrzał na niego lodowatym wzrokiem.
    – Ach, zapomniałem, że jesteś jednym z tych pajaców – powiedział z pogardą. – Bezlitosny antybohater, któremu morda się nie zamyka. Co mi jeszcze powie… – urwał, mocą zablokował podstępne pchnięcie mieczem.
   – Dzisiaj się nie dźgamy przystojniaku? Szkoda. To może… – Pool wrzasnął, wszystkie kości w jego ciele pękły. Zanim zemdlał, usłyszał szept.

***

­– Ostrzegałem Cię Pool, że tak będzie – przypomniał mu Kapitan. Siedzieli w pustej sali czekając na pozostałych.
    – Pamiętam. To samo powiedział Doktor zanim mnie zmasakrował. Oszczędził mnie bym sam się o tym przekonał – rzucił Pool zrezygnowanym głosem. – Stwierdził, że tacy jak ja są tolerowani dopóki są skuteczni. Jedna porażka wystarczy pracodawcom i całej reszcie do spisania cię na straty.
    Ostatni uczestnicy już zajmowali miejsca.
    – Dlatego jeśli nie chcesz umrzeć w celi tłumiącej twoje moce regeneracyjne, musisz to zrobić. Wszyscy już są, zaczynaj.
    Podniósł się i powiedział:
    – Cześć, nazywam się Pool, jestem antybohaterem.

 
Przeczytaj też: Rycerska (nie)dola