wtorek, 31 października 2023

Ścigając "Szarą Zjawę" cz. V

 


– Skąd do czor­ta wziął się ten slup? – krzyknął ze zło­ścią. – Mu­si­my za­wró­cić i popłynąć śla­dem „Zjawy”. Ro­gers już się tym zaj­mie. Bos­man, prze­ska­kuj na slup, ty i dwudziest­ka, która już tam jest od­pro­wa­dzi­cie go do na­szej kry­jów­ki. Misja, misją ale żyć za coś trze­ba.
    – Stanę na dzio­bie – po­wie­dział Vane. – Może uda mi się coś zro­bić żeby nie zgubić ich tropu.
    Tak też uczynił. Zdjął naj­więk­szą perłę sta­no­wią­cą jesz­cze przed chwi­lą część osło­ny. Przez ka­mień prze­bie­ga­ła szcze­li­na dzie­ląca go na pół, obie części były ruchome. Widar obrócił je dwa razy w prze­ciw­ne stro­ny i umie­ścił z po­wro­tem na miej­scu. Reszt­ki ener­gii z pozosta­łych pereł prze­szły do największej. Prze­su­nął nie­wiel­ką płyt­kę na bran­so­le­cie szepcząc słowa w nie­zna­nym ję­zy­ku. Na kamieniu po­ja­wił się świe­cą­cy punkt wska­zu­ją­cy kie­ru­nek.
    – Utrwaliłem ślad „Zjawy” – po­wie­dział Widar pod­cho­dząc do ka­pi­ta­na. – Perła na dzio­bie doprowadzi nas do nich.
    – Ro­gers ustaw kurs – po­wie­dział ka­pi­tan. – Jakie uszko­dze­nia?
    Bellamy nadal po­łą­czo­ny ze stat­kiem od­po­wie­dział z tru­dem.
    – Uszko­dze­nia nie­wiel­kie, oberwaliśmy tylko dwa razy. Uner­wie­nie okrę­tu dzia­ła bez za­rzu­tu. Kurs usta­wio­ny, pły­nie­my do­kład­nie ich śla­dem.
    Nie mi­nę­ło wiele czasu, gdy zobaczyli na horyzoncie długą mierzeję i majaczącą za nią wyspę. Gdy podpłynęli bliżej ujrzeli dwa słupy wystające z piasku a pomiędzy nimi przesmyk szeroki na jakieś sto metrów.
    – To pu­łap­ka – powiedział Widar do stojącego obok kapitana. – Kiedy tylko wpłyniemy w przesmyk, słupy ostrzegą ludzi na wyspie.
    – Wiem – odpowiedział dowódca. – Musimy zaryzykować, może skończy się tylko na alarmie.
    Przypuszczenie Teaha nie sprawdziło się. Gdy tylko wyłonili się z przesmyku, woda zaczę­ła się bu­rzyć a niebo przed nimi za­snu­ły chmu­ry. Błyskawicznie rozpętał się sztorm obejmujący tylko basen przed wyspą. Rzucało stat­kiem jak latawcem na wie­trze, Widar sta­rał się uru­cho­mić osło­nę.
    – Mu­si­my wy­trzy­mać – krzyczał ka­pi­tan. – Plaża jest już blisko.

Przeczytaj też: Ścigając "Szarą Zjawę" cz. IV

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz