poniedziałek, 23 października 2023

Ścigając "Szarą zjawę" cz. IV

 


„Ze­msta” wy­prze­dzi­ła „Zjawę”, robiąc zwrot przez prawą burtę usta­wia­ła się do kolejne­go ataku. Kiedy miała już się zrów­nać z fre­ga­tą, nie wie­dzieć skąd, po­ja­wił się slup. Jed­no­masz­to­wa jed­nost­ka zma­te­ria­li­zo­wa­ła się nagle, jakby wy­pły­nę­ła z in­ne­go świa­ta. Uzbro­jo­na w dzie­sięć dział i z pełną za­ło­gą ustawiała się równolegle z brygiem. Huk­nę­ło, osłony „Zemsty” wy­trzy­ma­ły, ale po ataku nie pozostało w nich wiele mocy.
    Widar utrzy­my­wał rów­no­mier­ny prze­pływ energii, a na pokładzie zapanował chaos, wywołany niespodziewanym ata­kiem. Kapitanowi z trudem udało się ustawić ludzi, na chwilę przed kolejną salwą. Tym razem uderzyła „Zjawa”, wypaliła z większości dział, to wystarczyło do prze­ła­ma­nia wątłej już ba­rie­ry. „Ze­msta” od­po­wie­dzia­ła strza­łem jedynie kilku armat, wszystkich nie udało się zarepetować. Dym z gorących jeszcze luf rozwiał się, trzy statki płynęły burta w burtę. Na po­kład wziętej w kleszcze „Ze­msty”, po­sy­pa­ły się kru­cze szpo­ny. Kolce rzucone ze slupa były skon­stru­owa­ne tak, aby jeden szpic był za­wsze na górze. Część obroń­ców już po­ra­ni­ła sobie bose stopy. Haki za­cze­pi­ły się o bok statku, za­rzu­co­no liny, za­czął się abor­daż.
    Widar spraw­dził czy jego broń jest na swoim miejscu. Dwa pi­sto­le­ty cze­ka­ły za pasem, kor­de­las łatwo wy­cho­dził z po­chwy, szty­let w cho­le­wie buta nie uwie­rał. Około siedemdziesięciu napastników ze slupa wpa­dło na po­kład brygu. Przeciw nim stanęła niemal setka obrońców. Pi­ra­ci Blac­ka mieli jed­nak prze­wa­gę ini­cja­ty­wy, wy­ska­ki­wa­li ze wszyst­kich stron.
    Lu­dzie Teaha strze­la­li z gar­ła­czy i musz­kie­tów, mimo tego ata­ku­ją­cy zbli­żali się. Gdy dwóch pi­ra­tów ru­szy­ło na niego, Vane wy­do­był pi­sto­le­ty i wypalił z obu, na­past­ni­cy padli. Nie miał jed­nak czasu po­now­nie nabić, ko­lej­ni dwaj już na­cie­ra­li. Pod­rzu­cił pi­sto­le­ty i za­ła­pał za lufy. Wszedł półobrotem po­mię­dzy na­cie­ra­ją­cych, umknął przed ostrzem przeciwnika z prawej, równocześnie ude­rza­jąc rę­ko­je­ścią pistoletu tego z lewej. Trafiony zwa­lił się na deski po­kła­du z roz­bi­tą głową, jego kompan do­sko­czył i ciął od góry. Vane za­blo­ko­wał skrzy­żo­wa­ny­mi kol­ba­mi i kop­nął prze­ciw­ni­ka w ko­la­no. Na­past­nik prze­wró­cił się na bok, Widar doskoczył i ude­rzył, pistolet roz­łu­pał czasz­kę. Od­rzu­cił broń i sięgnął po kordelas, zauważył, że obrońcy zyskiwali przewagę, lecz ata­ku­ją­cy nie tra­ci­li za­pa­łu.
    Bez­zęb­ny dry­blas rzu­cił się na Wi­da­ra z to­po­rem ro­biąc ob­szer­ny za­mach. Czar­no­wło­sy za­blo­ko­wał drzew­ce topora i szyb­kim ru­chem poprowadził klingę w dół. Dry­blas wrza­snął, jego broń upadła na pokład wraz z odciętymi palcami. Vane do­koń­czył spra­wę wy­krę­ca­jąc dłoń i tnąc od dołu przez pierś.
    Ko­lej­ny na­past­nik doskoczył, Vane za­blo­ko­wał kilka zdradliwych cięć, wy­krę­cił się spod pchnię­cia. Nie zdą­żył za­ata­ko­wać, jeden z ma­ry­na­rzy „Ze­msty” po­ło­żył jego prze­ciw­ni­ka cio­sem to­po­ra. Impet ataku przy­gasł by po chwi­li zamienić się w uciecz­kę. Prze­wa­ga li­czeb­na obroń­ców dała o sobie znać. Więk­szość wrogów le­ża­ła mar­twa, nie­do­bit­ki ucie­kały na slup, lecz lu­dzie Teaha już go za­jmowali. Do­pie­ro teraz, gdy minął zgiełk, Widar za­uwa­żył, że „Sza­ra Zjawa” już niknie za choryzontem. Jej dowódca skorzystał z okazji i uciekł. Pod­szedł do ka­pi­ta­na lekko bro­czą­ce­go krwią z rany na przedramie­niu...

Jeśli nie znasz początku historii, przeczytaj też: 
Ścigając "Szarą zjawę" cz. I



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz