Aby z przystani dostać się do
miasteczka, musieliśmy przejść przez niewielki zagajnik. Nie byliśmy gotowi na
to, co tam zobaczyliśmy. Rośliny straciły wyrazistość kolorów, gięły się ku
ziemi, suche jak wiór, jakby coś pozbawiło je życiodajnych soków. Nie
słyszeliśmy śpiewu ptaków, panowała drażniąca cisza. Miasteczko leżące
u stóp wzgórza przedstawiało się podobnie. Ujrzeliśmy zniszczone budynki,
jedno wielkie gruzowisko. Wśród ruin pozostało ledwie kilka zabudowań
nadających się jeszcze do zamieszkania. Spustoszenie, które spadło na wyspę
było dziwne, tajemnicze. Wyglądało, jakby nieznany kataklizm działał na
rozmyślnie dobrane cele. Otaczający nas, ponury krajobraz, przyniósł poczucie
rezygnacji i bezsiły. Okazało się, że napotkani mieszkańcy byli
w jeszcze gorszym stanie. Siła, która wzięła ten teren we władanie,
oddziaływała na nich znacznie dłużej. Zgarbieni, wlokący się bez celu,
z absolutnym brakiem chęci do życia. Z ich oczu ziała lodowata pustka.
Jedynymi momentami ożywienia tubylców była walka o żywność. O skąpe
zapasy, zgromadzone jeszcze przed spustoszeniem. Widzieliśmy, jak w wybuchu
bezsilnej złości, obszarpany mężczyzna napadł na kobietę niosącą kilka owoców.
Rzucił się na biedaczkę niczym wygłodniały pies na kość. Kobieta broniła się
w ataku furii, krzycząc i bijąc na oślep. Obszarpaniec nie dawał za
wygraną, lecz jego wysiłki nie zdały się na nic. Nim zdążyliśmy zareagować,
mężczyzna opadł z sił i odszedł zrezygnowany.
Byliśmy w potrzasku, wtopieni
w to pozbawione sensu i woli otoczenie. Czas mijał, a my
pogrążaliśmy się w apatii, traciliśmy zmysły. Gdy zbliżałem się do granicy
obłędu, coś się wydarzyło.
Snułem się bez celu po okolicy
i wtedy usłyszałem szept. Myślałem, że ktoś za mną stał, ale nie. Nie wiem
już, czy to brzmiało tylko w mojej głowie, czy faktycznie ktoś przemówił.
W każdym razie wzywano mnie. Czułem to już wcześniej, jakaś siła przyciągała
mnie do siebie, początkowo subtelnie, teraz rozbrzmiała niepokojącym głosem.
Ktoś chciał się ze mną spotkać, przyciągał do siebie. CDN
Wzór cz. III
Wzór cz. III
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz