czwartek, 6 października 2016

Wzór cz.1



Czas na moją opowieść, siedzący przy ognisku czekają niecierpliwie. Działo się to parę miesięcy temu na Archipelagu Zewnętrznym. Byliśmy akurat w okolicy, wiecie, amnestia i list kaperski. Poszliśmy na służbę do księcia, by ocalić głowy. Wysyłali nas do najgorszych awantur, sami to znacie, nie będę tłumaczył. Od dawna ścigaliśmy pewnego człowieka. W sumie nie do końca człowieka. Pasożyta, który doprowadził do śmierci córkę władcy. W jakiś sposób potrafił wysysać z ludzi siły witalne. Osoba, na którą miał wpływ stopniowo słabła i umierała, a on stawał się silniejszy. Mieliśmy go złapać za wszelką cenę. Poinformowano nas, że ukrywa się na Archipelagu, a działo się tam źle, bardzo źle. Oprócz pojmania zbiega, nasi mocodawcy rozkazali, byśmy sprawdzili jak sprawy stoją, co się kryje za katastrofą.  Bo to była katastrofa. Coś się zmieniło na wyspach, jakieś zło zamieszkało na największej z nich. Rozciągało swoje macki na sąsiednie ziemie, przerażająco oddziaływało na otoczenie.
Szliśmy więc prosto na wyspy i im bardziej się zbliżaliśmy, tym bardziej rosła nasza pewność, że jesteśmy na dobrym kursie. Najpierw zmieniło się niebo, poszarzało, słońce straciło blask, jakby jakaś olbrzymia kotara przesłoniła jego tarczę. Był środek dnia, a nam zdawało się, jakby miało zmierzchać. Następnie pojawiła się mgła, niezbyt gęsta, jednak z jakiegoś powodu niepokojąca. Otaczający nas opar  przypominał stare historie o pojawiających się wraz z nim  zjawach poległych marynarzy. Czuliśmy jakieś dziwne otępienie i rezygnację. Nie potrafiliśmy jasno myśleć.

W takich męczarniach dobiliśmy do wyspy a zejście na ląd nie poprawiło nam nastroju. To, co ujrzeliśmy, pozbawiło nas resztek optymizmu. CDN

Wzór cz. II 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz