Czekałem,
nerwowo krążąc po poczekalni. Ile to może trwać, myślałem ze złością. Kilka
minut później, w sali pojawił się Jacek.
- Co z nim? - zapytałem bez zwłoki.
- Jest źle – odparł. - Został zaatakowany
przez nieznanego wirusa. Nie potrafimy powstrzymać rozprzestrzeniania się
infekcji. Na domiar złego straciliśmy z nim kontakt, nie reaguje na polecenia.
Nie umiemy znaleźć rozwiązania. Zrobimy, co w naszej mocy, ale musisz
przygotować się na najgorsze.
- Obiecaj, że go uratujesz. Musi być jakiś
sposób. To nie może się tak skończyć.
- Grzesiek na litość boską. Nie jesteś
zrozpaczonym ojcem, tylko pilotem. A "on" nie jest dzieckiem tylko
starym mechem bojowym.
Kolejne drabble: Przykry poranek
Kolejne drabble: Przykry poranek
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz