czwartek, 6 kwietnia 2017

Niepokorna kolonia cz. 1



Nie wiadomo, który już raz, Jacek Wilk przeklinał swój ponury los. Na jego wisielczy nastrój, znaczący wpływ miały silne wstrząsy miotające okrętem. Kolejny raz ubolewał nad własną głupotą. Miał porzucić niepewny los korespondenta wojennego na rzecz ciepłej posadki w redakcji, a tymczasem zgodził się na ostatnią relację, dosłownie ugiął się pod naciskiem dyrekcji. To będzie rutynowa misja, mówili, zgniotą ich szybkim uderzeniem, Troja nie dysponuje znaczącą siłą ognia… Jacek wykonał polecenie, choć ociągał się jak mógł. Nie podobało mu się filmowanie tylko tego, na co pozwalała admiralicja. Od kiedy zaczęły się problemy, nie mógł rzetelnie wykonywać swojej pracy. Ciągle ktoś kontrolował, co nagrywa, jak to montuje, żeby przypadkiem nie pokazał kłopotów wielkiej floty.
Stojąc na mostku i obserwując wydarzenia, Jacek aż za dobrze widział, jak wszyscy się mylili, a w największym błędzie był sztab generalny w Warszawie. Generałowie ewidentnie zlekceważyli zagrożenie, wysyłając jedynie swój flagowy niszczyciel “Wołodyjowski”.
Fala silnych drgań przebiegła przez okręt. Trzy jednostki kolonialne, „Hektor”, „Priam” i „Hekabe”, prowadziły zmasowany ostrzał. Smolistą czerń przestrzeni kosmicznej raz po raz rozświetlały błyski dział plazmowych. Wołodyjowski posiadał silne tarcze, był również porządnie uzbrojony, jednak walcząc z trzema mniejszymi i zwrotniejszymi jednostkami miał problem. Odpowiadał ogniem, starał się wyeliminować, chociaż jeden wrogi okręt. Nie było to łatwe, mniejsze jednostki były ciągle w ruchu unikając kanonady, kąsając jednocześnie, jak psy gończe atakujące niedźwiedzia. Chluba Polskiej Floty Kosmicznej także próbowała manewrować, był to jednak potężny niszczyciel, mimo, że przeciążone do granic możliwości silniki manewrowe trzeszczały wszystkimi nitami, nadal stanowił łatwy cel. Wilk nagrywał przebieg działań.
– Wyłącz kamery! – krzyknął komandor Krupski.
Ciąg dalszy nastąpi...

Niepokorna kolonia cz. II 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz