Napięcia miedzy Warszawą
a kolonią nasilały się już od dłuższego czasu. Polska chciała się
odbudować po wojnie, więc eksploatowała Troję, w tym celu rząd nakładał
nowe podatki, podporządkowywał sobie stopniowo przemysł i tanio skupował
wszystkie istotne surowce. Koloniści chcieli niezależności i uznania
swoich postulatów. Zależało im na większej swobodzie, własnej gospodarce
i możliwości handlu z innymi koloniami. Rozpalający się powoli
konflikt zmierzał ku wojnie, choć były widoki na pokojowe rozwiązanie.
Spotkanie władz kolonii i Polski na neutralnym gruncie, było ostatnią
szansą na pokój. Niestety, szansa prysła, kiedy po fiasku rozmów Troja wysłała
do Warszawy swoją deklarację niepodległości i siłą wydaliła
przedstawicieli władzy. Jak można było się spodziewać, ten polityczny
odpowiednik tupania nóżką i dąsów doprowadził do otwartego konfliktu. Aby
zdyscyplinować niepokornych wichrzycieli, Sztab wysłał do kolonii
“Wołodyjowskiego” Dowódcy myśleli, że Troja wystraszy się osławionego
w bojach pancernika i jego bezpardonowej załogi, że spokornieje…
Wbrew oczekiwaniom generałów koloniści stawili opór. No i teraz był
problem.
– Sulu, kiedy nadlecą „Skrzetuski”
i „Kmicic”? – zapytał komandor przekrzykując kolejne wstrząsy. – Osłony
długo nie wytrzymają.
– Już są w drodze – odparł
nawigator. – Kilka minut i będą.
Jacek zauważył, że nawet
w kryzysowej sytuacji komandor nadal nazywał swoich podwładnych
pseudonimami, jakie im kiedyś nadał. Krupski był miłośnikiem starych filmów,
więc teraz wśród załogi był Spock, Kirk, Neo, Deckard, znalazł się nawet
Skywalker. Dowódca nakazał „Riddickowi”, wysłać do walki bezzałogowe myśliwce.
Miało dać im to czas odetchnąć, nim przybędzie odsiecz...
CDN
Niepokorna kolonia cz. III
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz