Gdy tylko weszli
w krąg, znieruchomieli nagle. Nie mogli się poruszyć ani odezwać.
Jakaś mroczna siła zacisnęła się na nich jak żelazne obcęgi. Vane widział
jak porwany naukowiec, znany, jako Henry Low układa świecący kryształ na
jednym z menhirów. Sam zresztą był przykuty do skały. Nie zwiastowało
to niczego dobrego. Usłyszeli chropowaty głos Blacka.
– Dziękujemy, że wpadliście
w naszą zasadzkę. Będziemy mogli dzięki temu wypróbować wynalazek
pana Henrego. A ty Teah zawiodłeś mnie, kiedy pływaliśmy razem na „Szarej
Zjawie” uczyłem cię jak nie wpadać w zasadzki i do tej pory ci to wychodziło.
Nie myśl, że miałeś ze mną szanse. Może i jesteś znany, ale nie dorastasz
mi do pięt.
Piraci Blacka otoczyli
polanę przyglądając się z ciekawością. Low ustawił kryształy w
menhirach, wszystkie zajarzyły się bladym światłem. Unieruchomieni
korsarze mogli się tylko przyglądać czarnym, cienistym dłoniom sięgającym
po nich. Macki dotykały piersi, człowiek upadał i po chwili
z ciała unosiło się szare, na pół przejrzyste widmo.
Vane wiedział, co się
dzieje, czytał o tym w raportach dotyczących zakazanych badań
Lowa. Był to rewenant, świadoma zjawa powstająco po śmierci, pojawiająca
się na ogół jeśli nie została odpowiednio opłakana. Rewenanci nie byli
szczególnie groźni, lecz Low potrafił zrobić z nich istoty na tyle
materialne, aby mogły swobodnie egzystować i potrafił zmusić je
do posłuszeństwa. Dzięki jego kryształom zyskiwali niepohamowaną
chęć władzy i bogactwa. Armia takich stworów mogła dać Blackowi całkowite
panowanie na tych wodach.
Coraz to nowi padali,
i kolejne widma wypełniały krąg. Vane myślał gorączkowo, bransoleta
wyczerpała moc, miał przy sobie tylko jedną perłę. Skupił się na niej, dotknął
myślą i uaktywnił. Wtłoczył swoje myśli do jej wnętrza a ta przesłała
je do innej perły znajdującej się na statku. Wiedział, kto ją ma i miał
nadzieję, że się zjawi. Po chwili, Widar usłyszał jego głos, choć nie widział
nikogo.
– Daliście się złapać
– powiedział klabater – Zaraz będziecie tacy jak ja, miło.
Dotknął Widara
a ten poruszył się, unieruchomienie przestało działać. Tylko inny
duch mógł przerwać działanie sideł w które wpadli. Nie ruszając się
rzekł:
– Nie tacy jak ty,
tylko gorsi. Utoruj mi drogę do głównego menhira. Będziesz mógł się
w końcu zabawić.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz