wtorek, 14 listopada 2023

Ścigając "Szarą Zjawę" cz. VII

 

Gdy tylko we­szli w krąg, znie­ru­cho­mie­li nagle. Nie mogli się po­ru­szyć ani ode­zwać. Jakaś mrocz­na siła za­ci­snę­ła się na nich jak że­la­zne ob­cę­gi. Vane wi­dział jak po­rwa­ny naukowiec, znany, jako Henry Low ukła­da świe­cą­cy krysz­ta­ł na jed­nym z men­hi­rów. Sam zresz­tą był przy­ku­ty do skały. Nie zwia­sto­wa­ło to ni­cze­go do­bre­go. Usły­sze­li chro­po­wa­ty głos Blac­ka.
   – Dzię­ku­je­my, że wpadliście w naszą za­sadz­kę. Bę­dzie­my mogli dzię­ki temu wypróbować wy­na­la­zek pana Hen­re­go. A ty Teah za­wio­dłeś mnie, kiedy pły­wa­liśmy razem na „Sza­rej Zja­wie” uczy­łem cię jak nie wpa­dać w za­sadz­ki i do tej pory ci to wy­cho­dzi­ło. Nie myśl, że mia­łeś ze mną szan­se. Może i je­steś znany, ale nie do­ra­stasz mi do pięt.
    Pi­ra­ci Blac­ka oto­czy­li po­la­nę przy­glą­da­jąc się z cie­ka­wo­ścią. Low usta­wił krysz­ta­ły w men­hi­rach, wszystkie za­ja­rzy­ły się bla­dym świa­tłem. Unie­ru­cho­mie­ni kor­sa­rze mogli się tylko przy­glą­dać czarnym, cie­ni­stym dło­niom sięgającym po nich. Macki do­ty­ka­ły pier­si, czło­wiek upa­dał i po chwi­li z ciała uno­si­ło się szare, na pół przej­rzy­ste widmo.
   Vane wie­dział, co się dzieje, czy­tał o tym w ra­por­tach do­ty­czą­cych za­ka­za­nych badań Lowa. Był to re­we­nant, świa­do­ma zjawa po­wsta­ją­co po śmier­ci, po­ja­wia­ją­ca się na ogół jeśli nie została odpowiednio opła­ka­na. Re­we­nanci nie byli szcze­gól­nie groź­ni, lecz Low po­tra­fił zro­bić z nich isto­ty na tyle ma­te­rial­ne, aby mogły swo­bod­nie eg­zy­sto­wać i po­tra­fił zmu­sić je do po­słu­szeń­stwa. Dzię­ki jego krysz­ta­łom zy­ski­wa­li nie­po­ha­mo­wa­ną chęć wła­dzy i bogactwa. Armia takich stworów mogła dać Blac­ko­wi cał­ko­wi­te pa­no­wa­nie na tych wo­dach.
    Coraz to nowi pa­da­li, i ko­lej­ne widma wy­peł­nia­ły krąg. Vane my­ślał go­rącz­ko­wo, branso­le­ta wy­czer­pa­ła moc, miał przy sobie tylko jedną perłę. Sku­pił się na niej, do­tknął myślą i uak­tyw­nił. Wtło­czył swoje myśli do jej wnę­trza a ta prze­sła­ła je do innej perły znajdują­cej się na stat­ku. Wie­dział, kto ją ma i miał na­dzie­ję, że się zjawi. Po chwili, Widar usły­szał jego głos, choć nie wi­dział ni­ko­go.
    – Da­li­ście się zła­pać – po­wie­dział kla­ba­ter – Zaraz bę­dzie­cie tacy jak ja, miło.
   Do­tknął Wi­da­ra a ten po­ru­szył się, unie­ru­cho­mie­nie prze­sta­ło dzia­łać. Tylko inny duch mógł prze­rwać dzia­ła­nie sideł w które wpa­dli. Nie ru­sza­jąc się rzekł:
    – Nie tacy jak ty, tylko gorsi. Uto­ruj mi drogę do głów­ne­go men­hi­ra. Bę­dziesz mógł się w końcu za­ba­wić.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz