Kompletny
idiotyzm. Zamiast uciekać, biegniemy tam, gdzie jest największy chaos. Płonące
auta, okolica zniszczona jak po uderzeniu huraganu. Ludzie walczący o życie ze
zbuntowanymi robotami. Co ciekawe, nie wiadomo, skąd się wzięły. Dożyłem
apokalipsy. Czy przeżyję nie jest jeszcze pewne. Powinienem wydostawać się z
miasta zamiast gonić Wojtka biegnącego do centrum.
- Dokąd
biegniesz? Musimy uciekać na przedmieścia – krzyczę za nim.
- Muszę go
odnaleźć, bez niego nigdzie nie pójdę – odpowiada, wbiegając na most.
Zatrzymuje się i
rozgląda, co jakiś czas zerkając na trzymany w ręku telefon.
- Nie wierzę – wrzeszczę wściekły. – Świat wali się w gruzy, a tobie tylko pokemony w głowie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz