piątek, 29 listopada 2024

Wędrówka z "Czarną Kompanią"

 


Uważam, że nie da się zostać znawcą danego nurtu literackiego, bez znajomości jego najważniejszych dzieł. Dlatego też regularnie sięgam po książki z kanonu fantasy opracowanego przez Andrzeja Sapkowskiego i opublikowanego w „Rękopisie znalezionym w Smoczej Jaskini”. Na 46 pozycji owego zestawienia znajduje się cykl „Czarna Kompania” Glena Cooka.

Długa przygoda

Pierwszy tom cykl, pt. „Czarna Kompania”, ukazał się w 1984 roku. Obecnie seria liczy 11 książek, jak dotąd ostatnia z nich znalazła się na pólkach księgarń w 2018 roku. Wszystkie wyszły spod pióra Glena Cooka, byłego amerykańskiego żołnierza oraz wieloletniego pracownika koncernu General Motors. I rzecz jasna pisarza o dużym dorobku w dziedzinie fantasy i science fiction.

Poszczególne książki z cyklu „Czarna Kompania” są dostępne na rodzimym rynku antykwarycznym. Można, więc bez większych problemów kupić pierwszą część, przeczytać i zdecydować czy warto sięgać po kolejne. Natomiast na szybkie skompletowanie całości jest prosta metoda. Dom Wydawniczy Rebis zebrał całą serię w 5 tomach o tytułach „Kroniki Czarnej Kompanii”, „Księgi Południa”, „Powrót Czarnej Kompanii”, „Zagłada Czarnej Kompanii” oraz „Port Cieni”.

Do tej pory przeczytałem 8 części cyklu „Czarna Kompania” zawartych w 3 tomach zbiorczych. Czy jest coś, czym się wyróżniają? Tak, ich ważną cechą jest to, że przedstawiają wydarzenia z perspektywy zwykłych żołnierzy. Takie podejście stanowiło w latach 80. XX wieku przełom w literaturze fantasy. Bowiem autor odszedł od opisywania wyłącznie przygód wielkich magów czy wojowników. Sam był żołnierzem, co widać w treści jego książek.

Mrok i odcienie szarości

Tytułowa „Czarna Kompania” to oddział elitarnych najemników, służący temu, kto dobrze zapłaci. I nie musi być to szlachetna osoba. Żołnierze funkcjonują w mrocznym, bezlitosnym świecie. Dlatego też sami grają nieczysto. Korzystają z podstępów i iluzji, zastawiają zasadzki, a kiedy trzeba ruszają do bitwy. Oddział poznajemy, kiedy zgadza się podjąć służbę dla Pani, czarodziejki kierującej potężnym i okrutnym imperium. Śledzimy jego poczynania, kiedy zwalcza rebelię zagrażającą zleceniodawczyni. Jesteśmy z Kompanią, kiedy zmienia stronę konfliktu a potem stara się nie dopuścić do powrotu Dominatora, bezlitosnego męża Pani.

W kolejnych tomach towarzyszymy Kompanii podczas jej próby powrotu do miasta z, którego wyruszyła przed wiekami. I staraniach poznania swoich mrocznych korzeni. Autor zarysowuje wszystkie te wydarzenia surowym stylem. Nie ma tu barwnych opisów przyrody, szczegółowego przedstawienia historii świata, widowiskowych scen pojedynków czy błyskotliwych dialogów. Jest za to okrutny świat rozdzierany wojnami i starciami czarnoksiężników. Są twardzi, zaprawieni w bojach ludzie, bardzo do siebie podobni. Jednak jest to uzasadnione fabularnie, w końcu ich naturalnym środowiskiem jest mrok i odcienie szarości.

Jeśli chodzi o wady, moim zdaniem autor czasem gubi się w narracji. Wydaje się jakby w pewnych momentach tracił wątek i dopiero po kilku stronach do niego wracał. To zaburza płynność akcji. Poza tym niektóre rozwiązania fabularne nie przypadły mi do gustu. Na przykład ciągłe ścieranie się ze sobą dwóch czarowników z Kompanii. To zapewne miał być humorystyczny akcent, ale w moim odczuciu nie wyszedł najlepiej. Podsumowując, „Czarna Kompania”, nie jest może najwybitniejszym cyklem fantasy, ale z pewnością solidnym. Części, które przeczytałem do tej pory trzymały poziom. I dlatego spędziłem z Konowałem, Murgenem, Pupilką oraz Panią sporo czasu, i to jeszcze nie koniec tej przygody.


Przeczytaj też: "Trylogia Ciągu" - klasyka cyberpunka

czwartek, 14 listopada 2024

"Trylogia Ciągu" - klasyka cyberpunka

 


W 2015 roku, w serii „Artefakty” Wydawnictwa MAG ukazała się „Trylogia Ciągu” autorstwa amerykańskiego pisarza Williama Gibsona. Zwróciłem uwagę na tę książkę z dwóch powodów. Po pierwsze, lubię czytać klasykę s-f. Po drugie, interesuje mnie literacki cyberpunk i chciałem poznać jego początki. Jakie wrażenie wywarła na mnie ta trylogia?

Od czego się zaczęło?

W latach 80. XX wieku, na literacką scenę s-f wkroczył cyberpunk. Podobnie jak inne konwencje w fantastyce, nie powstał z dnia na dzień. Pewne koncepcje oraz rozwiązania fabularne i światotwórcze pojawiały się we wcześniejszych dziełach. Pisanych przez takich autorów jak Harlan Ellison, Wiliam Burrougs, Philip K. Dick. Jednak za pierwszy, pełnoprawny tekst tego nurtu uważane jest opowiadanie Bruce’a Bethke pt. „Cyberpunk” z 1983 roku. To w nim, pierwszy raz pojawia się słowo „cyberpunk” i wiele charakterystycznych elementów świata przedstawionego.

Jednakże to „Neuromancer”, pierwszy tom „Trylogii Ciągu”, wydany w 1984 roku, ugruntował pozycję nowego nurtu przyciągając wielu fanów. A wraz z nim kolejne części, „Graf Zero” i „Mona Liza Turbo” wydane odpowiednio w 1986 i 1988 roku. Dziś jest to kanon cyberpunka, coś co każdy miłośnik powinien znać. Na naszym rynku całość dostępna jest między innymi w wydaniu zbiorczym przygotowanym przez Wydawnictwo MAG. Natomiast trzy opowiadania ze świata Ciągu można znaleźć w książce pt. „Wypalić chrom”, również wydanej przez MAG. O niej opowiem w innym wpisie.

Skok na głęboką wodę

Co do zaoferowania ma „Trylogia Ciągu”? Wszystko to, co jest najważniejsze w cyberpunku. Mamy tu:

  • chciwe korporacje rządzące światem,
  • ogromne, przeludnione i zaśmiecone miasta,
  • mafię, wszechobecną przestępczość, rozkład moralny,
  • wszczepy (także bojowe), sztuczną inteligencję,
  • cyberprzestrzeń, przemierzających ją kowbojów i inne konstrukty.

Zanim wskażecie, że to ograny zestaw elementów przypomnijcie sobie poprzedni akapit. To od Bethke i Gibsona się zaczęło. To na nich wzorowali się kolejni twórcy.

„Neuromancer” opowiada o Casie, uzależnionym od narkotyków kowboju konsoli (czytaj hakerze). Byli pracodawcy uszkodzili jego system nerwowy, bo nie oddał wszystkiego, co dla nich ukradł.  Przez to nie może wchodzić do matrycy (cyberprzestrzeni). W zamian za obietnicę leczenia, przyjmuje niewykonalne zlecenie. „Graf Zero” to historia początkującego kowboja testującego tajemnicze oprogramowanie, skompromitowanej handlarki sztuką oraz najemnika. „Mona Liza Turbo” przedstawia nam córkę bosa Yakuzy, drobnego przestępcę Ślizga Henrego, gwiazdę symulacji oraz uzależnioną prostytutkę.

„Trylogia Ciągu” to mroczne, pesymistyczne historie. Fabuła jest, oczywiście według mnie, wciągająca. W pierwszym tomie skupia się na Casie. W kolejnych kluczy i przeplata wątki, ale robi to zgrabnie. Nie sposób się pogubić. Opisywana rzeczywistość jest przygnębiająca, ale jednocześnie fascynująca. Pokazuje jak technologia połączona z bogactwem demoralizuje jej użytkowników. Z chęcią poznawałem ten świat. Was też do tego zachęcam, ale początkujący fani cyberpunka muszą wiedzieć o jednym. Nikt z bohaterów czy bohaterek nie objaśnia zasad rządzących tym światem, nie tłumaczy technożargonu. Mamy tu do czynienia ze skokiem na głęboką wodę.  


Przeczytaj też: Mag-detektyw Harry Dresden