czwartek, 27 kwietnia 2017

Niepokorna kolonia cz.3

Dwie eskadry zaatakowały wrogie jednostki, wciągając je w walkę z bliska. Drony spełniły swoje zadanie. Statki z Troi przestały ostrzeliwać niszczyciel, musiały skupić się na bliższym zagrożeniu. Zdobyty w ten sposób czas wystarczył, „Skrzetuski” i „Kmicic” wreszcie dotarły. Przybyłe okręty były nieco mniejsze i szybsze niż „Wołodyjowski”, ustawiły się po jego bokach, pozostając w gotowości do ataku. Do statków z Troi dołączył „Parys”. W tym momencie siły były w miarę wyrównane. Przewagą floty było doświadczenie, zdobyte w wojnie z Międzyplanetarną Federacją Rosyjską. Walkach toczonych na ziemi i w kosmosie. Okręty kolonialne zostały świetnie uzbrojone, centrala w Warszawie wiedziała, że Troja będzie łakomym kąskiem dla wrogów, musieli posiadać dużą siłę ognia. Teraz taka polityka zwracała się przeciwko flocie. Statki z Troi podzieliły się. Dwa z nich, „Priam” i „Hekabe” ruszyły wprost na ustawione w linii okręty floty. Dwa pozostałe starały się oskrzydlić przeciwników. Krupski wysłał rozkazy, „Kmicic” i „Skrzetuski” ustawiały się nieco po skosie, aby stać czołem do nacierających. „Wołodyjowski” nie zmienił pozycji i strzelał wszystkim, co miał. Oskrzydlający trafili na ciężki ogień. Działa błyskały w nieustającej serii, była to walka na wyniszczenie. Manewr nie powiódł się, dwa okręty kolonialne doznały poważnych uszkodzeń i musiały się wycofać. Pozostałe poszły ich śladem.
CDN. 

Niepokorna kolonia cz. IV 

środa, 12 kwietnia 2017

Niepokorna kolonia cz.2




 Napięcia miedzy Warszawą a kolonią nasilały się już od dłuższego czasu. Polska chciała się odbudować po wojnie, więc eksploatowała Troję, w tym celu rząd nakładał nowe podatki, podporządkowywał sobie stopniowo przemysł i tanio skupował wszystkie istotne surowce. Koloniści chcieli niezależności i uznania swoich postulatów. Zależało im na większej swobodzie, własnej gospodarce i możliwości handlu z innymi koloniami. Rozpalający się powoli konflikt zmierzał ku wojnie, choć były widoki na pokojowe rozwiązanie. Spotkanie władz kolonii i Polski na neutralnym gruncie, było ostatnią szansą na pokój. Niestety, szansa prysła, kiedy po fiasku rozmów Troja wysłała do Warszawy swoją deklarację niepodległości i siłą wydaliła przedstawicieli władzy. Jak można było się spodziewać, ten polityczny odpowiednik tupania nóżką i dąsów doprowadził do otwartego konfliktu. Aby zdyscyplinować niepokornych wichrzycieli, Sztab wysłał do kolonii “Wołodyjowskiego” Dowódcy myśleli, że Troja wystraszy się osławionego w bojach pancernika i jego bezpardonowej załogi, że spokornieje… Wbrew oczekiwaniom generałów koloniści stawili opór. No i teraz był problem.
– Sulu, kiedy nadlecą „Skrzetuski” i „Kmicic”? – zapytał komandor przekrzykując kolejne wstrząsy. – Osłony długo nie wytrzymają.
– Już są w drodze – odparł nawigator. – Kilka minut i będą.
Jacek zauważył, że nawet w kryzysowej sytuacji komandor nadal nazywał swoich podwładnych pseudonimami, jakie im kiedyś nadał. Krupski był miłośnikiem starych filmów, więc teraz wśród załogi był Spock, Kirk, Neo, Deckard, znalazł się nawet Skywalker. Dowódca nakazał „Riddickowi”, wysłać do walki bezzałogowe myśliwce. Miało dać im to czas odetchnąć, nim przybędzie odsiecz...  
CDN 

 Niepokorna kolonia cz. III

czwartek, 6 kwietnia 2017

Niepokorna kolonia cz. 1



Nie wiadomo, który już raz, Jacek Wilk przeklinał swój ponury los. Na jego wisielczy nastrój, znaczący wpływ miały silne wstrząsy miotające okrętem. Kolejny raz ubolewał nad własną głupotą. Miał porzucić niepewny los korespondenta wojennego na rzecz ciepłej posadki w redakcji, a tymczasem zgodził się na ostatnią relację, dosłownie ugiął się pod naciskiem dyrekcji. To będzie rutynowa misja, mówili, zgniotą ich szybkim uderzeniem, Troja nie dysponuje znaczącą siłą ognia… Jacek wykonał polecenie, choć ociągał się jak mógł. Nie podobało mu się filmowanie tylko tego, na co pozwalała admiralicja. Od kiedy zaczęły się problemy, nie mógł rzetelnie wykonywać swojej pracy. Ciągle ktoś kontrolował, co nagrywa, jak to montuje, żeby przypadkiem nie pokazał kłopotów wielkiej floty.
Stojąc na mostku i obserwując wydarzenia, Jacek aż za dobrze widział, jak wszyscy się mylili, a w największym błędzie był sztab generalny w Warszawie. Generałowie ewidentnie zlekceważyli zagrożenie, wysyłając jedynie swój flagowy niszczyciel “Wołodyjowski”.
Fala silnych drgań przebiegła przez okręt. Trzy jednostki kolonialne, „Hektor”, „Priam” i „Hekabe”, prowadziły zmasowany ostrzał. Smolistą czerń przestrzeni kosmicznej raz po raz rozświetlały błyski dział plazmowych. Wołodyjowski posiadał silne tarcze, był również porządnie uzbrojony, jednak walcząc z trzema mniejszymi i zwrotniejszymi jednostkami miał problem. Odpowiadał ogniem, starał się wyeliminować, chociaż jeden wrogi okręt. Nie było to łatwe, mniejsze jednostki były ciągle w ruchu unikając kanonady, kąsając jednocześnie, jak psy gończe atakujące niedźwiedzia. Chluba Polskiej Floty Kosmicznej także próbowała manewrować, był to jednak potężny niszczyciel, mimo, że przeciążone do granic możliwości silniki manewrowe trzeszczały wszystkimi nitami, nadal stanowił łatwy cel. Wilk nagrywał przebieg działań.
– Wyłącz kamery! – krzyknął komandor Krupski.
Ciąg dalszy nastąpi...

Niepokorna kolonia cz. II