Do tego tekstu
potrzebna jest niewielka przedmowa. Jest to pierwsza drabbla, jaką napisałem.
Liczy nieco ponad sto słów, wiem limit przekroczony. Mimo tego podoba mi się na
tyle, że postanowiłem nic nie zmieniać. Ponadto jest nadal aktualna, o czym
miałem okazję przekonać się na własnej skórze przy okazji problemów ze
zdrowiem. Zapraszam, zatem do czytania.
Wszedł do swojej
kapsuły oświetlonej jedynie lampkami kontrolek i monitora na panelu
sterowania. Wszystkie systemy wydawały się sprawne. Sięgnął po sprzęgacz
mentalny i zdecydowanym ruchem założył na skronie. Urządzenie natychmiast
rozpoczęło wyszukiwanie celu podróży w obrazach przesuwających się
w umyśle Marka. Nie mógł się zdecydować. Uruchomił przeglądarkę
wspomagającą, cała jego wiedza na temat minionych lat była dostępna. Postanowił
odrzucić wieki od XX do XVII, po namyśle odpadło również średniowiecze, zbyt
okrutne jego zdaniem. Wybór padł na 340 rok p.n.e. Zadowolony z wyboru
uruchomił sekwencję startu.
– Wolę kurację
u ojca medycyny Hipokratesa, niż śmierć w kolejce po ratunek
w polskiej służbie zdrowia – powiedział do siebie czekając na odpalenie.
Przeczytaj też: "Ostatnia szansa"